Benedictus. Imię, które stało się błogosławieństwem

Szanowny Czytelniku!
To tylko jeden z moich niezliczonych tekstów, który udostępniam tutaj nieodpłatnie. Niektóre stanowią fragmenty moich książek, artykułów i esejów, inne zaś zostały opublikowane po raz pierwszy. Jeżeli chcesz, żeby tekstów było więcej wesprzyj proszę moją pracę wpłacając dowolną kwotę na numer konta podany poniżej. Nigdy nie zapominaj o prawach autorskich, zawsze podaj dokładne źródło, zaś cytując dłuższy fragment poproś autora o zgodę. Prawa autorskie dotyczą również wielu materiałów ilustracyjnych – w razie wątpliwości skontaktuj się ze mną na wojciechpaszynski@wp.pl

Najserdeczniej dziękuję za wszelką okazaną pomoc i życzę przyjemnej lektury.
Wojciech Paszyński

Dane do wpłaty:
87 1870 1045 2078 1061 9422 0001

Wpłaty można również dokonywać w walucie Euro:
60 1870 1045 2078 1061 9422 0002

Benedykt Joachim Chmielowski przyszedł na świat na terenie diecezji łuckiej w 1700 roku, prawdopodobnie w nocy z 20 na 21 marca. Łuck był wówczas stolicą województwa wołyńskiego. Wołyń, będący ziemią rdzennie ruską, stał się częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego w wyniku ekspansji terytorialnej tego państwa, a następnie został przyłączony do Korony na mocy unii lubelskiej w 1569 roku.

Przyszły ksiądz otrzymał na chrzcie imię Benedykt. W owych czasach nadawanie imienia miało o wiele większe znaczenie niż to ma miejsce w XXI wieku. Inaczej niż obecnie kierowano się wówczas nie li tylko własnym gustem czy akurat panującą modą. Już od pradawnych czasów, bowiem „imiona […] zawierały w sobie jakąś wróżbę, życzenie […], pewnego rodzaju błogosławieństwo […] na całe […] życie”. Wybór takiego, a nie innego imienia często odzwierciedlał więc pragnienie co do przyszłego charakteru dziecka i jego drogi życiowej.  A pewne imiona były z jej wyborem wybitnie kojarzone.

Benedykt czyli Benedictus to imię łacińskie. Oznacza „tego, któremu „dobrze życzono, któremu błogosławiono”. W Polsce imię to pojawiło się wraz z chrześcijaństwem; w źródłach występuje od XII wieku, a w czternastym stuleciu było już mocno zakorzenione. Bardzo często było używane przez duchownych. Przywodzi ono skojarzenie z benedyktynami i samym Benedyktem z Nursji – ojcem i patriarchą ruchu monastycznego na Zachodzie. Jego główny biograf Grzegorz Wielki pisze o nim w drugiej księdze swoich Dialogów, że ”pozostał świadomie niedokształcony i mądrze niedouczony”. Jakże trafne są te dwa ostatnie słowa i z jakim powodzeniem można ich użyć także do scharakteryzowania samego Chmielowskiego. Co do jego spuścizny naukowej i literackiej, zaś jak najbardziej na miejscu będzie porównanie do przysłowiowej już „benedyktyńskiej pracy”, a więc cierpliwej i wytrwałej, na wzór dawnych kopistów i iluminatorów z średniowiecznych klasztorów benedyktyńskich.

Nadanie chłopcu takiego właśnie imienia mogło się wiązać z planami rodziców co do jego przyszłego przeznaczenia. Może chcieli się oni odwdzięczyć Bogu za dar rodzicielstwa? Może w zamian za narodziny tak długo wyczekiwanego potomka postanowili ofiarować go do służby bożej? Są to rozważania czysto hipotetyczne, a na nasuwające się pytania z powodu niedostatecznej ilości źródeł prawdopodobnie nigdy nie poznamy odpowiedzi. Być może, zresztą jest to trop zupełnie fałszywy. Ogrodziński dla przykładu podaje domniemaną dzienną datę urodzin Chmielowskiego na podstawie jego imion (W czasach księdza Chmielowskiego dzień świętego Benedykta z Nursji obchodzony był 21 marca. W współczesnym kalendarzu liturgicznym figuruje on 11 lipca. Praktyka nazywania dziecka od patrona dnia urodzin była bowiem wówczas również stosowana.

Powróćmy jeszcze raz do słów Grzegorza Wielkiego – „mądrze niedouczony”, którymi określa on Benedykta z Nursji. Oksymoron ten został użyty już przez Augustyna w Liście 130 w formie docta ignorantia, a więc „uczona nieumiejętność”. Występował on praktycznie przez całe średniowiecze i podniesiony został do „godności zasady metafizycznej, zwłaszcza w teorii poznania, przez kardynała Mikołaja z Kuzy”. Zasadzie tej zdawał się hołdować również sam Benedykt Chmielowski i w kontekście jego twórczości słowa te nabierają niezwykle głębokiego znaczenia.


Wojciech Paszyński
III Millenium 2021. Wszystkie prawa zastrzeżone.


Tekst stanowi fragment artykułu Wojciecha Paszyńskiego, który ukazał się na łamach czasopisma naukowego Nasza Przeszłość