Spór o „Nowe Ateny”. Recepcja encyklopedii księdza Benedykta Chmielowskiego

Szanowny Czytelniku!
To tylko jeden z moich niezliczonych tekstów, który udostępniam tutaj nieodpłatnie. Niektóre stanowią fragmenty moich książek, artykułów i esejów, inne zaś zostały opublikowane po raz pierwszy. Jeżeli chcesz, żeby tekstów było więcej wesprzyj proszę moją pracę wpłacając dowolną kwotę na numer konta podany poniżej. Nigdy nie zapominaj o prawach autorskich, zawsze podaj dokładne źródło, zaś cytując dłuższy fragment poproś autora o zgodę. Prawa autorskie dotyczą również wielu materiałów ilustracyjnych – w razie wątpliwości skontaktuj się ze mną na wojciechpaszynski@wp.pl

Najserdeczniej dziękuję za wszelką okazaną pomoc i życzę przyjemnej lektury.
Wojciech Paszyński

Dane do wpłaty:
87 1870 1045 2078 1061 9422 0001

Wpłaty można również dokonywać w walucie Euro:
60 1870 1045 2078 1061 9422 0002

Ksiądz Benedykt Chmielowski nie miał dobrej prasy u historyków literatury. Powoli się to zmienia, ale stereotypowe traktowanie jego dzieła wciąż pokutuje w wielu kręgach. Jest to bardzo krzywdzące do naszego polihistora, który niemal całe swoje życie poświęcił krzewieniu wiedzy w czasach, kiedy jej kaganek tlił się dosyć słabo. Okres panowania Sasów (1697-1763), gdyż o nich mowa, przyniosły Polsce najpierw zniszczenia i upadek autorytetu u państw ościennych, a następnie względną stabilizację, ze znamionami dobrobytu („Za króla Sasa było chleba do pasa” – wzdychała szlachta w czasach zaborów). W dziedzinie kultury mówi się o upadku, choć nowsze opracowania łagodzą nieco te sądy (wystarczy zwrócić uwagę choćby na działalność braci Załuskich i rozwój czytelnictwa). Aczkolwiek próby uczynienia Chmielowskiego i jego słynnej encyklopedii symbolem owego „upadku” w tamtych czasach jest bardzo niesprawiedliwe.

Na przekór dawnym sądom „Nowe Ateny”, choć pełne informacji nieaktualnych czy czasami wręcz bajecznych, zawiera bezcenną wiedzę z wielu dziedzin (m.in. teologia, historia, geografia, zoologia, botanika). Talent przy tworzeniu takiego dzieła (układ tematyczny, a nie alfabetyczny) sprawia, że można Chmielowskiego nazwać znakomitym publicystą. Zdaniem Lipskich, autorów opracowania z 1966 roku, niewybredny dobór treści materiału i brak sceptycyzmu nieodzownego prawdziwemu badaczowi sprawia, że zasługuje on na miano „Nikifora” polskiej nauki (J. Lipski, Nikifor nauki polskiej, [w:] Nowe Ateny, Kraków 1966, s. 5-16). Był on jednak kimś znacznie więcej. Nie brak bowiem w jego encyklopedii pewnej dozy krytycyzmu. Prawdziwość wielu twierdzeń sprawdzał na drodze empirycznej. Nie polemizował jedynie z uznanymi autorytetami, w tym – jako duchowny nie ośmielił się podważyć autorytetu Biblii. Czasem przedstawia dwie alternatywne wersje. Gdy wynik eksperymentu (np. alchemicznego) nie jest satysfakcjonujący, nie ośmiela się w swej skromności stwierdzić, że dany autor się mylił. Nie poddając w wątpliwość zdobytych informacji uznaje np. swój błąd w doborze składników lub też podaje alternatywną wersję.

Encyklopedia uczonego księdza wraca w ostatnim czasie do pewnych łask. W ciągu minionej dekady ukazały się dwa wybory jego encyklopedii (lata: 2003 i 2009 – stan na 2015). Autorzy we wstępach starają się naprostować wiele nieporozumień, które powstały wokół Nowych Aten. Michał Hanczakowski oświadcza wprost: „to monumentalne dzieło jest […] nieocenionym źródłem do badań nad światopoglądem, świadomością historyczną i przyrodniczą pierwszej połowy wieku XVIII” (B. Chmielowski, Nowe Ateny. Wybór, oprac. M. Hanczakowski, Kraków 2003, s. 2). Natomiast Bartosz Marcińczak napomina, że „z dzisiejszej perspektywy łatwo naigrywać się z łatwowierności Chmielowskiego” (B. Marcińczak , Wstęp, [w:] Nowe Ateny. Traktat Dubitantius, oprac. J. Kroczak, Wrocław 2009, s. 21), który na tle swojej epoki bynajmniej za obskuranta uważany być nie może.

Olbrzymi wkład i trud włożony w napisanie tak olbrzymiego dzieła opłacił się. Wielu z późniejszych uczonych oświeceniowej doby „wychowało się” na „Nowych Atenach”. Chociaż polski „wiek rozumu” obszedł się z encyklopedią bezlitośnie to śmiem twierdzić że była ona jedną z tych iskier zapalnych nowego nurtu w naszym kraju. Jest więc ksiądz Chmielowski figurą niezwykle ważną w historii nauki polskiej i ta jego rola jako popularyzatora wiedzy powinna być ze wszech miar podkreślana. Pamiętajmy bowiem, że w czasach proboszcza firlejowskiego wciąż tzw. wiedza tajemna i przeróżne zabobony nie tylko były kultywowane na każdym kroku, ale w pewnej mierze uznawane były za pełnoprawną naukę. Warto też zwrócić uwagę, że dzieło uczonego księdza wciąż budzi emocje i spory, co świadczy najdobitniej o jego ponadczasowości.


Wojciech Paszyński
III Millenium 2022. Wszystkie prawa zastrzeżone.


Tekst stanowi fragment artykułu Wojciecha Paszyńskiego, który ukazał się na łamach czasopisma naukowego Nasza Przeszłość